Kosek |
Wysłany: Pią 22:29, 21 Wrz 2007 Temat postu: Diecezjalne Dni Młodych |
|
Jak większoś uczestniczyliśmy w tegorocznych DDM-ach - to bardzo dobrze
Ponieważ jesteśmy wspólnotą, chciałabym, abyśmy w pewien sposób (tutaj właśnie poprzez swoje przeżycia) opowiedzieli, czego doświadczyli na DDM-ach.
Ja na przykład wraz z Diecezjalną Diakonią Ewangelizacji, w której jestem od niedawna, a dokładniej od I* Oazy Nowego Życia, zorganizowaliśmy pewną inicjatywę o nazwie "Krańce" Chodzi w niej głównie o to, że drugiego dnia ewangelizujemy, czyli po prostu zagadujemy do ludzi i rozmawiamy z nimi - oczywiście nic na siłe
Na początku nie bardzo mi się to podobało, bo:
1. dobrano mnie z kolesiem z GORZOWA, którego absolutnie nie znałam
2. chciałam się bawić z innymi ludźmi pod sceną
3. miałam ewangelizowac we włąsnym mieście
Coś było ze mną nie halo. Ewangelizatorka, która boi się wyjść na miasto i otworzyć przed drugim człowiekiem ? Swoim bliźnim ? I to ma być postawa prawdziwego chrześcijanina ?
I właśnie wtedy Pan zadziałał. Niezabardzo wiedziałam o czym mam rozmawiać z Dawidem (moim partnerem w ewangelizowaniu). Ale po chwili przyszło mi do głowy takie pytanie : skąd on wogóle wziął się w tej oazie ? Dlaczego należy do Ruchu ? Nie myślałam, że w tak krótkim czasie możemy stac się sobie kimś bliskim, że możemy rozmawiać ze sobą jak prawdziwi przyjaciele, którzy znają się od lat. Nie musielismy długo ze sobą rozmawiać, żeby opowiedzieć sobie swoje świadectwa
Potem podczas tej roizmowy zauważyliśmy dwie dziewczyny siedzące na przeciwnej ławce. Postawnowiliśmy podejść. Zgodziły się z nami rozmawiać. Nie będę opowiadała szczegółów naszej rozmowy, ale muszę powiedzieć, że Pan działał. Na koniec rozmowy zaprosiliśmy je, aby poszły z nami pod scene. Potem, w niedziele, ostatniego dnia DDM-ów obie podbiegły do nas z łzami w oczach. Nie chviały się rozstawać
Dzisiaj utrzymujemy ze sobą kontakt na gadu Wiadomo nie zawsze jesteśmy na necie w tym samym czasie, ale kiedy już piszemy ze sobą, to końca rozowy nie widać
Potem razem z Pauliną i Basią rozmawialiśmy z czwórką kolesi. Jeden z nich (najstarszy, który kiedyś za coś siedział) podczas modlitwy z nami wyznał Jezusa Chrystusa swoim Panem i Zbawicielem
To było naprawde bardzo bydujące Ci ludzie, których Pan Bóg postawił nam na drodze... to nie był przypadek Tak musiało być
Chwała Panu ! |
|